wtorek, 14 lutego 2012

Ciąg dalszy dociekań Merlina

Moje wrodzone lenistwo chroni mnie przed paranoją. W praktyce dnia codziennego przejawia  się to moim dystansem do wyczuwanej podświadomie własnej misji dziejowej czyli mówiąc jaśniej – jak mam takie super pozytywne stany to nie odlatuje za wysoko i dzięki temu kontroluję się w miarę tak jakby. Do czego zmierzam. Otóż po pierwszych sukcesach rozpocząłem eksperymenty z ilością i trwałością zmiany jaką wywoływała transformacja na poszczególne produkty żywnościowe.
Zauważyłem, że byłem w stanie przetransformować całą siatkę zakupów za jednym zamachem. A co? Po co pojedynczo – pach, cała torba i po bólu. Później postanowiłem się sprawdzić na dużych zakupach czyli torbie płóciennej na kółkach wypchanej sobotnimi sprawunkami. Pach i już, ale… niestety tu z lekka poległem. Tzn. okazało się, że moja moc działa do mniej więcej połowy torby. Kicha. A już miałem piękne wizje transformowania całych wagonów kukurydzy GMO czy innego badziewia. Inna rzecz, że nie chciało mi się klękać przy tej torbie i tak ją brać z każdej strony. Jedno dotknięcie otwarta dłonią przynosiło skutek połowiczny.
Te drobne potknięcia – niemożności nie były przypadkowe. Wszechświat przemawia do nas w przeróżny sposób. Jednym z nich są właśnie niepowodzenia. Niepowodzenia nie za każdym razem warto przełamywać na siłę. Czasami trzeba swoje odczekać.
Zauważyłem, że w chwilach pojawiania się takich drobnych blokad to właśnie za ich pośrednictwem włączał się mój własny wewnętrzny program samoochronny. Nie pozwalał na bycie wessanym przez pozorne sukcesy. Pozorne czyli nieistotne w zestawieniu ze mną samym jakim jestem w Istocie Rzeczy. Może to trudno zrozumieć, ale ważne jest dla mnie i sądzę dla każdego z nas żeby robiąc to co robimy nie zapomnieć o sobie samym i własnej drodze, która wcale nie zależy od mojej/naszej wolnej woli czyli od naszego rozpychania się łokciami i od tego co robimy na codzień. To zresztą zupełnie osobny temat do rozważań.

Ale powracając, powracając. Generalnie w większości wypadków moich eksperymentów żywność przetransformowana pozostawała taką na stałe. Niestety były produktu, które poddawały się bardzo słabo transformacji w znaczeniu, że wcale albo czasowo. Produkty te były totalnie zniszczone chemicznie jakimiś koszmarnymi konserwantami. Nie dociekałem szczegółowo o jaką to chemię chodziło /strata czasu/, ale z grubsza mogę powiedzieć, że zarówno produkty GMO jak i konserwowane za pomocą promieniowania dawały się przetransformować stosunkowo łatwo, natomiast niektóre spośród konserwowanych chemicznie niestety nie.
Dalsze moje badania wykazały, że przeprowadzana przeze mnie transformacja nie wpływała na DNA, nie zmieniała go. Cóż zatem tajemniczego działo się podczas owego magicznego procesu. Wygląda na to, że proces transformacji przywraca pierwotną pamięć wody, która zawsze wchodzi w skład każdej żywej komórki.



Dzięki badaniom m.in. prof. Masaru Emoto wiemy, że pamięć wody to zdolność przechowywania przez wodę częstotliwości elektromagnetycznych o długościach charakterystycznych dla substancji /zarówno toksycznych jak i nietoksycznych/, z którymi woda zetknęła się w przeszłości. Wiemy również, ze pamięć wody dotyczy również zdolności zapisywania w swojej strukturze częstotliwości elektromagnetycznych odpowiadających wszystkim impulsom dochodzącym z otaczającego nas świata czyli uczuciom, dźwiękom, utworom muzycznym, obrazom, myślom i emocjom. Znamy również wyniki badań Instytutu HeartMath, że serce generuje potężne impulsy elektromagnetyczne, potężniejsze niż nasz mózg. Jak zestawimy te informacje obok siebie to sytuacja staje się jasna.

Transformacja jest zatem skutkiem aktywności naszego serca pod postacią potężnego impulsu elektromagnetycznego. Ale jest coś jeszcze – ten impuls może tylko wtedy być magicznym kiedy u jego podstaw leży czysta intencja Miłości. A zatem mówiąc jeszcze prościej – Kiedy Miłujesz z głębi swego serca  - TRANSFORMUJESZ, ZMIENIASZ otoczenie.

To co teraz powiedziałem to nie jest żadna informacja jedna z wielu. To jest klucz do zrozumienia tego co się dzieje z naszą planetą. To jest sens tego co się wokół nas dokonuje. Istota tego na co nas stać. Źródło tego KIM JESTEŚMY.
Jestem przekonany, że człowiek koncentrując się na swoim sercu, człowiek o czystej duszy, przebywający w przestrzeni swojego serca czyli mówiąc inaczej połączony ze Stwórcą czyli mówiąc jeszcze jaśniej – Człowiek tak czysty wewnętrznie, tak pełen miłości, że zdolny do poddania się całkowicie woli Stwórcy, ba wręcz będący Wolą Stwórcy jest zdolny uzdrawiać, transformować, przypominać temu co martwe siłę życia.
Nie musimy już nikogo się lękać.
Miłość transformuje wszystko.

CDN






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz